Znaleziona na strychu lub głęboko w szufladzie książeczka mieszkaniowa wbrew pozorom nie jest reliktem PRL-u. To realne pieniądze, po które warto sięgnąć. Sprawa dotyczy ponad miliona Polaków.
Książeczki mieszkaniowe w komunistycznej Polsce były niezwykle popularnym sposobem odkładania pieniędzy na wymarzone mieszkanie. Potem, gdy zmieniał się ustrój, naszą gospodarkę dotknęła hiperinflacja, która doprowadziła do mocnego i niekontrolowanego wzrostu cen. Kolejnym ciosem dla ciułaczy była denominacja przeprowadzona w połowie lat 90. Wskutek tych wydarzeń ogromne oszczędności życia wielu Polaków po przeliczeniu na nowe złote zamieniły się w groszowe kwoty.
Nie oznacza to, że dziś stare książeczki, a więc wydane przed 24 października 1990 roku, są nic niewarte. Wszystko dlatego, że ich posiadacze mogą ubiegać się o wypłatę premii gwarancyjnej, czyli środków z budżetu państwa stanowiących niejako rekompensatę za utratę wartości pieniędzy gromadzonych na książeczkach.
Wydaje się, że wiele osób wciąż o tym nie wie, tkwiąc w przekonaniu, że książeczka to dziś jedynie pamiątka z PRL-u.
- Obsługujemy około 1,1 mln rachunków oszczędnościowych książeczek mieszkaniowych, których właścicielom przysługuje prawo do premii gwarancyjnej â przyznaje w rozmowie z Onetem Joanna Fatek, specjalistka z Departamentu Komunikacji Korporacyjnej w banku PKO BP.
Przepisy nie ograniczają czasu, w którym można ubiegać się o wypłatę premii. Nie są również prowadzone prace nad zmianą obecnego stanu rzeczy. Mimo to eksperci radzą, żeby nie zwlekać z podjęciem starań o wypłatę rekompensaty.
- Prawo może się zmienić w każdej chwili, nie sposób stwierdzić, jak długo jeszcze będzie obowiązywało â przestrzega dr Krystyna Krzekotowska, prawniczka i wykładowczyni Uczelni Łazarskiego.
Tymczasem z danych Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, które od strony rządowej odpowiada za program wypłaty premii, wynika, że rocznie jest likwidowanych zaledwie kilkadziesiąt tysięcy książeczek, których właściciele są uprawnieni do otrzymania państwowego wsparcia. W 2013 roku nieco ponad 40 tys. posiadaczy książeczek otrzymało łącznie 398 mln zł premii.
Ekstra pieniądze od państwa
Przeciętna wysokość wypłacanej przez państwo rekompensaty oscyluje więc w granicach 10 tys. zł za jedną książeczkę, ale zdarzają się szczęśliwcy, którzy mogą pobrać nawet kilkanaście tysięcy złotych. To, jaką konkretnie kwotę otrzyma dana osoba, zależy od kilku czynników, takich jak wielkość dokonanych w przeszłości wpłat czy data założenia książeczki.
- Określenie wysokości premii odbywa się w oparciu o skomplikowany wzór, więc najlepszym rozwiązaniem jest udać się do placówki PKO BP, której pracownicy wyliczą kwotę wsparcia â radzi dr Krzekotowska. Pierwsze takie wyliczenie jest całkiem darmowe, każde kolejne kosztuje 35 zł.
To właśnie w oddziale banku załatwimy wszelkie formalności. Zanim się jednak za to weźmiemy, musimy z własnych pieniędzy ponieść odpowiedni wydatek, który następnie zostanie nam zrefinansowany w ramach premii. Innymi słowy, dopiero ten wydatek daje nam prawo do premii.
- Ważne jest to, że środki należy wydatkować na szeroko rozumiane cele mieszkaniowe, a więc zakup lokum, budowę domu, czy też remont, ale i spłatę kredytu hipotecznego â wskazuje dr Krzekotowska.