[align=center]

Tym razem zamknięto lokal w Lublinie.

Tuż po godzinie 9.15 Straż Miejska w Lublinie została zaalarmowana o tajemniczym pakunku z wystającym drutem przed jednym z lokali wyborczych. Lokal został natychmiast zamknięty, ewakuowano ludzi z budynku - informuje kurierlubelski.pl

Na miejscu są już policjanci i pirotechnicy, którzy sprawdzają pakunek.

To już kolejny taki przypadek. Rano w jednym z gorzowskich lokali wyborczych głosowanie znacznie się opóźniło. Tam również znaleziono podejrzany pakunek. Trzeba było ewakuować mieszkańców pobliskich domów - informuje stooq.com.


Paczką zajęli się już policyjni pirotechnicy. Została wywieziona. Teren przeszukali jeszcze policjanci.

Ostatecznie lokal został otwarty o 9.35. Na razie nie ma decyzji, czy zostanie przedłuzona cisza wyborcza z tego powodu - informuje TVN 24.

Podobna akcja miała miejsce w nocy w Warszawie. Policja otrzymała zgłoszenie o podłożeniu bomby pod jednym z lokali wyborczych.

Na szczęście alarm okazał się fałszywy. Niczego nie znaleziono. Sprawdzenie zakończyło się przed godziną 7, tak, że komisja mogła normalnie rozpocząć pracę - opowiada rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.

Złapano już sprawcę fałszywego alarmu. Okazał się nim być 40-letni Polak, mieszkający w Wielkiej Brytanii. Był pijany gdy zatrzymywała go brytyjska policja. Tłumaczył, że to tylko żart.

Ponieważ przestępstwo popełniono na terenie Wielkiej Brytanii, może odpowiadać za nie właśnie w tym kraju. A tam kara jest bardzo wysoka, grozi mu nawet siedem lat więzienia - tłumaczy Sokołowski.

Tymczasem Państwowa Komisja Wyborcza podała pierwsze dane o frekwencji w wyborach. Na godzinę 9 wyniosła ona 2,79 proc.[/align]