W listopadzie do polskich księgarń trafiła książka "Mike Tyson. Moja prawda", w której tytułowy bohater opowiada o swoim życiu. Robi to w sposób szczery, okrutny, skandaliczny, komiczny i inspirujący. Polskich kibiców najbardziej powinien zaciekawić fragment, w którym Tyson wspomina walkę z Andrzejem Gołotą - dzięki wydawnictwu SQN prezentujemy go poniżej.
Niedługo miałem zarobić 20 milionów dolarów na walce z faulującym Polakiem, Andrzejem Gołotą. Ten olbrzymi jegomość miał opinię najbrudniejszego zawodnika w świecie boksu. Prowadził w dwóch pojedynkach z Riddickiem Bowe i w obydwu został zdyskwalifikowany za ciosy poniżej pasa. Chodziłem z Boweâem do tej samej szkoły, dlatego byłem zmotywowany, żeby dla niego wygrać. 14 września zorganizowaliśmy w Los Angeles konferencję prasową promującą walkę, a ja znowu byłem dawnym Tysonem.
â Jestem skazanym gwałcicielem! â krzyczałem. â Jestem zwierzęciem! Jestem najgłupszym człowiekiem w boksie! Muszę się z tego wydostać, bo inaczej kogoś zabiję! Jestem na zolofcie, rozumiecie? Ten lek powstrzymuje mnie przed zabiciem was wszystkich. Dlatego go biorę. Słuchajcie, jestem tu, żeby walczyć, tak? Szprycują mnie jakimś g..., po którym f...t nie chce mi działać, bo dają mi naprawdę różne g..., rozumiecie? Nie chcę brać zoloftu, ale wiem, że jestem agresywnym człowiekiem, prawie zwierzęciem. A oni chcą, żebym był nim tylko w ringu.
Byłem nakręcony. Albo przynajmniej ujarany.
â Piszecie o boksie, ale nigdy nie walczyliście, nigdy nie byliście na szczycie i nie wiecie, co to pot i ból. Nie wiecie, jak ku...sko samotny to jest sport. Bokserzy to najbardziej samotni sportowcy na świecie. Wiecie, o czym mówię? Od roku nie d....łem swojej żony. Myślicie, że obchodzi mnie Andrzej Gołota? Nie widziałem swoich dzieci od kilku miesięcy.
â Dlaczego? â zapytał jeden z dziennikarzy, przerywając mój monolog.
Dawajcie mi Andrzeja Gołotę, dawajcie wszystkich innych. Nie zależy mi na ich tytułach, niech je sobie zatrzymają, bo ja chcę tylko zrobić im krzywdę.Mike Tyson
â Nie twój zasrany interes, białasie, po prostu nie widziałem ich od kilku miesięcy i tyle. A wy myślicie, że cokolwiek mnie obchodzicie? Nie zależy mi już na życiu. Jestem niezrównoważonym skur....nem. Dawajcie mi Andrzeja Gołotę, dawajcie wszystkich innych. Nie zależy mi na ich tytułach, niech je sobie zatrzymają, bo ja chcę tylko zrobić im krzywdę.
- Ponieważ cierpię, chcę, żeby cierpieli też oni i ich dzieci. Chcę, żeby dzieci Lennoxa Lewisa mówiły: âOjej, tatusiu, co ci się stało?â. Tak, nie obchodzą mnie one tak samo jak innych nie obchodzę ja i moje dzieci.
(...)
Walka z Gołotą odbyła się 20 października w Detroit. Dzień przed pojedynkiem byłem bardzo zdenerwowany. Kiedy zobaczyłem Gołotę na ważeniu, spanikowałem. Był wielki i szalony. Co ja tu robię z tym wielkim świrem?, myślałem bez przerwy, leżąc w łóżku i próbując zasnąć. Zapaliłem więc skręta i już po pierwszym machu poprawił mi się nastrój. - J...ć tego gościa - pomyślałem. Tak, potrzebowałem tamtego skręta.
Przed wyjściem do walki odmówiłem poddania się badaniu moczu. Pomyślałem, że po pojedynku wezmę od Steveâa Thomasa fujarę. Na walkę przyszli Puffy i Lil Wayne, a kiedy wchodziłem na ring, rapowało kilku chłopaków z Cash Money Records. Wyszedłem na środek ze swoją najlepszą miną. Współczułem tamtemu małemu sędziemu. Biegając pomiędzy mną a Gołotą ryzykował, bo któryś z nas mógł go znokautować.
W pierwszej rundzie wiele razy uderzałem Gołotę na korpus i czułem, że zaczyna wymiękać. Poruszałem się całkiem płynnie i dużo uderzałem prostymi. Prosty na twarz, a zaraz potem â bam, bam! - kilka ciosów na korpus. Gołota trzymał nisko lewą rękę. W którymś momencie wyprowadził słaby prosty, a ja przyskoczyłem do niego i mocnym ciosem rozciąłem mu lewy łuk brwiowy. Jakieś dziesięć sekund przed końcem rundy trafiłem solidnym prawym prostym i Gołota upadł.
Na początku drugiej rundy ostro zaatakowałem. Wyprowadzałem dzikie ciosy, które nie dochodziły do celu, ale kilka razu trafiłem w korpus. Pod koniec rundy Gołota tylko się wycofywał i klepał mnie bez przekonania.
Kiedy mieliśmy rozpocząć kolejne starcie, stało się coś, w co nie mogłem wręcz uwierzyć. Gołota przepychał się z ludźmi ze swojego narożnika. Kiedy oglądałem później nagrania Showtimeâu, widziałem, że nie chciał dalej walczyć, a jego trener, mały Włoch Al Certo, wrzeszczał na niego:
â Używaj, k...a, prawej ręki!
â Przerywam walkę â oświadczył Gołota.
â Nie waż się tego robić. Wyjdziesz tam i będziesz walczył.
â Rezygnuję â powiedział. Następnie wstał, odepchnął Certo i zaczął chodzić po ringu. Nie miałem pojęcia, co ten popapraniec wyprawia.
â Nie, nie! â krzyczał do niego Certo.
Gołota podszedł w tym czasie do sędziego.
â Rezygnuję â powiedział.
Sędzia dał rękoma znak, że walka dobiegła końca.
Certo nie dawał jednak za wygraną. Kiedy Gołota wrócił do narożnika, próbował wcisnąć mu do ust ochraniacz na szczękę i wypchnąć go w moją stronę. Gołota miał jednak dość. Włożył szlafrok i wyszedł z ringu.
W drodze do szatni widzowie obrzucali go wszystkim, czym się dało. Ktoś trafił go nawet napojem pomarańczowym, ochlapując mu całe ciało.
o walce Gołota twierdził, że zrezygnował, bo po moich uderzeniach głową czuł się skołowany, ale prawda była taka, że stchórzył. Był jednym z tych kolesi, na których silna presja działa tak, że po prostu dostają świra. Następnego dnia żona zawiozła go do szpitala, gdzie okazało się, że ma wstrząs mózgu i pękniętą lewą kość policzkową, w którą trafiłem, kiedy posłałem go na deski pod koniec pierwszej rundy.
Gdy tylko znalazłem się w szatni, przedstawiciele władz stanu Michigan przyszli tam, aby poddać mnie badaniu moczu. Widzieli, jak wygląda Gołota, i prawdopodobnie chcieli sprawdzić obecność sterydów w naszych organizmach, a ja nie miałem czasu na załatwienie sobie fujary od Steveâa Thomasa. Musiałem oddać do badania próbkę własnego moczu. Oczywiście znaleźli w niej marihuanę.
Powinni dać mi jakąś premię za walkę pod wpływem trawki, która przecież zmniejsza w człowieku agresję. Zawiesili mnie na 90 dni, co było bez znaczenia, bo i tak nie miałem zamiaru walczyć, ale nałożyli też na mnie karę grzywny w wysokości 5 tysięcy dolarów i kazali przeznaczyć 200 tysięcy na cel charytatywny związany z Michigan. Odebrali mi też zwycięstwo przez TKO i uznali pojedynek za nieważny.