Dosyć nietypowo zachował się Tomasz Adamek (bilans 49-3) po przegranej walce z Wiaczesławem Głazkowem (17-0-1). Jak podaje serwis BoxingNews.pl, zazwyczaj otwarty dla mediów polski pięściarz nie zasiadł na konferencji prasowej obok Ukraińca przy stoleprzeznaczonym dla zawodników i ich trenerów. Wybrał miejsce na uboczu, a za pośrednictwem swojego menadżera Ziggy'ego Rozalskiego poinformował, że jest zmęczony i dlatego nie będzie uczestniczył w konferencji.


Zwyczajowo pięściarze i ich trenerzy siadają na konferencji przy jednym stole i odpowiadają na pytania z sali. Tym razem odpowiadał jednak tylko Głazkow.

BoxingNews.pl relacjonuje, że Adamek do sali konferencyjnej przyszedł z lodem przyłożonym do opuchniętej twarzy i zasiadł w dość dużej odległości od innych. Natomiast po dłuższej chwili poinformował przez swojego menadżera Ziggy'ego Rozalskiego, że jest zmęczony i chce odpocząć, dlatego nie będzie uczestniczył czynnie w konferencji.

- Nie wiemy jaką decyzję podejmie co do dalszej kariery Adamek, ale poprosił nas, aby na razie zostawić go w spokoju - powiedziała na konferencji Kathy Duva z współpromującej "Górala" firmy Main Events.

Zwykle otwarty dla dziennikarzy i uprzejmy wobec nich Adamek tym razem nie miał ochoty rozmawiać z przedstawicielami mediów. Był zmęczony, na jego twarzy wyraźnie widać było ślady po uderzeniach Głazkowa. Z pewnością nie znajdował się także w najlepszej kondycji psychicznej - pojedynek z Ukraińcem miał być dla 37-letniego już pięściarza przepustką do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Porażka sprawiła, że o pojedynku z Władimirem Kliczką i pasie IBF "Góral" może już zapomnieć.

Adamek legitymuje się obecnie bilansem 49 zwycięstw i 3 porażek. Na razie ma dość boksu, ale wierzymy, że wróci na ring. Choćby po to, by odnieść 50. zwycięstwo i pożegnać się ze swoimi kibicami, którzy zawsze wiernie mu towarzyszyli.