Choć mecz otwarcia XX piłkarskich mistrzostw świata w Brazylii był wspaniałym widowiskiem, to od jego zakończenia najwięcej mówi się nie o poziomie sportowym spotkania, a o poziomie sędziowania. Wszystko przez błąd Yuichi Nishimury.
Japoński arbiter podyktował w 69. minucie rzut karny dla "Canarinhos" za "faul" Dejana Lovrena na Fredzie. Sędzia nie miał racji w tej sytuacji, a wszystko działo się przy stanie 1:1.
Chorwaccy dziennikarze piszą wprost, że ich reprezentacja została oszukana. Nawet eksperci brazylijskiej telewizji Globo są przekonani, że Nishimura popełnił poważny błąd, bo Lovren nie faulował napastnika drużyny z Kraju Kawy.
- Absolutnie nie było faulu. To był dopuszczalny kontakt między obrońcą a napastnikiem - przekonuje Arnaldo Cezar Coelho i dodaje, że na stadionie było 19 kamer i na żadnym nie widać faulu chorwackiego obrońcy.
- Nie doszło do żadnego naruszenia przepisów. Ja na pewno nie podyktowałbym rzutu karnego. Myślę, że Fred bardzo chciał i szukał tego kontaktu z rywalem. Napastnik jest zawsze w lepszej sytuacji, bo rzadko są odgwizdywane faule w ofensywie - dodał z kolei inny ekspert, Gaciba Leonardo.
Chyba jedynym obecnie człowiekiem, który jest zdania że sędzia podjął w tej sytuacji dobrą decyzję jest selekcjoner "Canarinhos" Luiz Felipe Scolari. - Sędzia miał do tego prawo - przekonywał w stylu Jose Mourinho brazylijski szkoleniowiec.