Witalij Kliczko, któremu we wtorek odebrano pas mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej zasugerował, że może już nigdy nie pojawić się w ringu. Bokser na wstępie powiedział, że w obecnej chwili nie wyobraża sobie powrotu między liny. Co będzie za jakiś czas? Nie zamyka przed sobą furtki, tak jak federacja, której był mistrzem. Na razie jednak temat pięściarstwa dla niego nie istnieje.

Założyciel i odwieczny prezydent WBC - Jose Sulaiman ogłosił we wtorek, że Witalij Kliczko nabył status "Mistrza w zawieszeniu". Tym samym stracił tytuł mistrza świata, ale w każdym dowolnym momencie, gdy zdecyduje się powrócić do sportu, z marszu w pierwszej kolejności dostanie walkę mistrzowską.

Wszystko jest spowodowane tym, że starszy z ukraińskich braci miał do niedzielnego wieczora czas, by podać datę kolejnej walki w obronie pasa mistrzowskiego. Zaangażowany w polityczną karierę Kliczko tego nie zrobił. To z kolei zmusiło WBC do odebrania mu tytułu.

Nie jest wykluczone, że Kliczki już nigdy nie zobaczymy w ringu. 42-latek przyznał na łamach mediów, że w obecnej sytuacji zupełnie nie wyobraża sobie powrotu do zawodowego uprawiania sportu.

- Chcę serdecznie podziękować panu Sulaimanowi i całej organizacji WBC za wsparcie w walce o demokrację i wolność mojego kraju. Mój powrót do ringu nie jest oczywiście wykluczony i organizacja dała mi taką możliwość, ale zupełnie sobie tego w tym momencie nie wyobrażam - skomentował Ukrainiec.

- Obecnie skupiam się tylko na pomocy mojemu krajowi. Czuję, że moi rodacy mnie potrzebują - dodał Kliczko, który jest liderem ukraińskiej partii opozycyjnej "Udar". Z kolei kilka dni temu zapowiedział on, że wystartuje w następnych wyborach prezydenckich w swoim kraju.

Witalij Kliczko stoczył w zawodowej karierze 47 walk, z których 45 wygrał i 2 przegrał. Pas mistrza świata wagi ciężkiej WBC posiadał od 11 października 2008 roku, kiedy to pokonał przez techniczny nokaut Samuela Petera.