SKŁADNIKI:
pomidory podłużne
sól
zioła dowolne (głównie bazylia, tymianek, oregano)
ocet - na 5 kg świeżych pomidorów co najmniej łyżka octu
czosnek suszony (opcjonalnie)
skórka z cytryny (opcjonalnie)
oliwa/olej
PRZYGOTOWANIE: PONAD 60 MIN.
Pomidory podłużne (ja do tej pory robiłam z serca bawolego, ale teraz zmieniłam na inny gatunek) myjemy i przecinamy na pół wzdłuż (nie zdejmujemy skórki). Łyżką wydrążamy gniazdo nasienne. I tak robimy ze wszystkimi pomidorami. Następnie każdą połówkę (łódeczkę) lekko solimy.
I teraz według oryginału suszymy pomidory w słońcu 4 dni (u nas mało możliwe - w każdym razie tak nie robiłam nigdy), a w naszym klimacie poukładane ciasno na blachach wkładamy do piekarnika. Nastawiamy niską temperaturę w granicach 60-70 stopni, uchylamy drzwiczki i tak się suszą. Jeżeli mamy opcję termoobiegu, to znacznie ułatwia i przyspiesza proces suszenia. Pomidory w trakcie suszenia znacznie się zmniejszają.
Wyjmujemy je, gdy są suche, brzegi im się marszczą, ale jeszcze nie wyschły na wiór (z termoobiegiem i uchylonymi drzwiczkami średnio po około 90 minutach, ale bywa że i po 4 godz. jeśli zawierają sporo wody). Wkładamy wszystkie do miski, posypujemy ziołami (głównie bazylią, tymiankiem, oregano) i koniecznie dodajemy ocet. Mieszamy dokładnie. Można dodać jeszcze trochę suszonego czosnku i skórkę z cytryny, ale niekoniecznie. Ja nie dodaję pieprzu, bo uważam, że psuje cały smak. Pomidor taki sam w sobie jest słodko-kwaskowy, idealny.
Takie pomidory wkładamy do wysterylizowanych słoików, nie więcej niż do 3/5 wysokości. Następnie zalewamy gorącym olejem roślinnym. Ja nie mam, więc i nie używam termometru do oleju, a czekam aż zacznie lekko pachnieć i widać unoszące się drobniutkie bąbelki powietrza - tu trzeba polegać na własnym wyczuciu. Po zalaniu do pełna, bo pomidory muszą być całe zalane i same z siebie dość mocno chłoną olej, zakręcamy pokrywką i ustawiamy do góry dnem. Same się wekują.
Smaczne są już na drugi dzień, jak tylko olej wystygnie. W takiej zalewie wytrzymują kilka lat, chociaż z kilkuletnimi suszonymi pomidorami jeszcze się nie spotkałam w mojej spiżarce, gdyż znikają równie szybko z niej, jak już z samego talerza.