Kod:
http://nt.interia.pl/technauka/news-zabili-jfk-bo-chcial-ujawnic-prawde-o-ufo,nId,773436 Pobierz plik
[align=center]Sprawa zamachu i śmierci prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego ciągle budzi kontrowersje. Powstały dziesiątki teorii próbujących wytłumaczyć, co tak naprawdę stało się w Dallas w 1963 r. Jedna z nich sugeruje, że 35. prezydent Stanów Zjednoczonych musiał zginąć, bo chciał ujawnić prawdę o UFO.

Czytelnicy, którzy oczekują, że powyższe zdania są wprowadzeniem do fabuły nowego sezonu serialu "Z Archiwum X", lekturę mogą zakończyć właśnie w tym miejscu. Obecnie bowiem nikt tak naprawdę nie wie, jaka była motywacja zabójcy powszechnie uwielbianego JFK i kto tak właściwie go najął.
Reklama

W eliminację prezydenta próbowano już włączyć amerykańską mafię, kubańskich emigrantów, wojennych kombatantów, a nawet Ku-Klux-Klan. Czy to jednak możliwe, by zabójstwo zostało zlecone przez CIA, gdyż JFK za bardzo interesował się tematyką o UFO? Najnowsze dowody właśnie na to wskazują.

[size=large]Świat na krawędzi [/size]

W listopadzie 1963 r. świat znajdował się na krawędzi wojny. Wystarczyła iskra, by rozpętać międzynarodowy konflikt zbrojny, a właściwie wojnę atomową, która dla ludzkości mogłaby zakończyć się tragicznie. Wyjątkowo napięte stosunki panowały na linii Stany Zjednoczone - Związek Radziecki. Do wybuchu konfliktu wystarczyłby tylko odpowiedni pretekst...

Amerykański prezydent John F. Kennedy był świadomy powagi sytuacji i szukał dyplomatycznych rozwiązań na załagodzenie atmosfery. Lancer (obowiązujący w CIA kryptonim JFK) nie był jednak świadomy, że tuż za jego plecami CIA prowadziła tajne operacje szpiegowskie wymierzone w ZSRR.

Na potrzeby działań wywiadowczych stworzono specjalne samoloty, które wielokrotnie startowały ze słynnej bazy wojskowej w Nevadzie, określanej mianem Strefy 51.

Niewidzialne dla radarów obiekty, często o nietypowych kształtach, przedostawały się w radziecką przestrzeń powietrzną. Liczni postronni świadkowie startów maszyn nie potrafili wytłumaczyć zjawisk zachodzących na niebie, zaczęto zatem mówić o nich jako o niezidentyfikowanych obiektach latających. Tak zaczęła się rodzić legenda UFO.

W najbardziej napiętym okresie zimnej wojny - właśnie w 1963 r. - liczba zaobserwowanych nad Związkiem Radzieckim UFO potroiła się w porównaniu z latami wcześniejszymi. JFK podejrzewał, co się dzieje, dlatego 12 listopada 1963 r. wystosował list do CIA, w którym zażądał wydania pełnych akt UFO ze Strefy 51. Według niego, prawda musiała zostać ujawniona, a szpiegowskie techniki zaprzestane.

Dziesięć dni później amerykański prezydent już nie żył.

[size=large]Władcy marionetek[/size]

Do zamachu doszło podczas zwyczajnego, niczym nie wyróżniającego się na tle innych dnia. Kennedy postanowił rozpocząć swoją kampanię wyborczą od odwiedzenia Dallas w stanie Teksas. 22 listopada 1963 r. udał się wraz z żoną Jackie na przejazd otwartą limuzyną marki Lincoln.

Wcześniej zaplanowana trasa wiodła przez zakręt Houston Street z Elm Street, obok budynku składnicy podręczników. O 12:30 do prezydenta oddano kilka strzałów. Kennedy został trafiony w szyję i głowę, a poważnie ranny został także gubernator Teksasu, John Connally. Rannego przywódcę USA odwieziono do Parkland Hospital Dallas. Na ratunek było za późno i o 13:00 lekarz pogotowia Robert McClelland stwierdził zgon prezydenta.

Już kilka godzin po zdarzeniu w jednym z kin ujęto i zidentyfikowano jako zamachowca Lee Harveya Oswalda, byłego żołnierza US Marines, znanego ze swoich marksistowskich sympatii. Oswald pracował w budynku składnicy podręczników, z którego padły śmiertelne strzały.
Na piątym piętrze budynku znaleziono karabin Carcano M91/38, który należał do Oswalda, a także 3 łuski. Zaprzeczył on swojemu udziałowi w zabójstwie prezydenta i twierdził, że padł ofiarą spisku. Zanim jednak Oswald stanął przed sądem, 2 dni po zamachu, gdy wyprowadzano go z budynku policji w Dallas, został śmiertelnie postrzelony przez Jacka Ruby'ego.

Ruby, właściciel klubu nocnego w Dallas, był powiązany z lokalną mafią. Ten na pozór przypadkowy zabójca swój czyn uzasadniał troską o zdrowie psychiczne wdowy po prezydencie, która w trakcie procesu miałaby doznać wielkiego bólu. Kto sterował Rubym? Kim był tak naprawdę Oswald? I, co najważniejsze, kto zlecił zamach na prezydenta Stanów Zjednoczonych?

[size=large]Kulisy zamachu[/size]

W ciągu minionych 49 lat wielokrotnie odtwarzano przebieg zamachu. Specjaliści z dziedziny balistyki niejednokrotnie dokonywali rekonstrukcji strzałów i za każdym razem dochodzili do identycznych wniosków: Lee Harvey Oswald nie mógł dokonać zabójstwa w pojedynkę.

Analiza pozycji, w jakich siedzieli Kennedy oraz gubernator Connally, ran wlotowych i wylotowych w ciałach mężczyzn oraz przypuszczalnego kąta strzału Oswalda, wykazała, że kule z jego karabinu musiałyby mieć właściwości magiczne, by trafić w oba cele.

"Zakładając, że był tylko jeden strzelec, pierwsza kula wystrzelona do Kennedy'ego musiała być zaczarowana. Nadleciała z tyłu i pod kątem 45 stopni z góry przeszyła szyję prezydenta, skręciła w prawo, w lewo, przebiła tułów gubernatora Connally'ego, a po kolejnym skręcie utkwiła w jego udzie. Jest to jedyny udokumentowany przypadek, w którym jedna kula spowodowała aż 7 ran w różnych miejscach" - napisał ironicznie w oświadczeniu jeden ze śledczych.

Wielu zwolenników teorii spiskowych jest przekonanych, że Lee Harvey Oswald nie działał sam. Również uwagi lekarza McClellanda nie pozostawiają wątpliwości co do udziału w zamachu drugiego strzelca. W notce z sekcji zwłok napisał on, że rana w potylicy JFK, powstała na skutek drugiego strzału, była znacznie większa (5 cm średnicy) od tej na czole (2 cm średnicy). W większości przypadków rana wyjściowa jest większa niż wejściowa. To z kolei sugeruje, że strzał w głowę musiał paść od przodu, czyli z pozycji przeciwnej do tej, w której znajdował się Oswald.

Emocje dodatkowo podgrzewa fakt, że akta CIA dotyczące zabójstwa JFK zostały utajnione na 70 lat. Gdyby się bowiem okazało, że organizacja ta jest zamieszana w zamach na prezydenta USA, oznaczałoby to jej natychmiastowe rozwiązanie. A na taki ruch Stany Zjednoczone nie mogły sobie pozwolić.

[size=large]Prawda o UFO dla obywateli[/size]


Być może zamach na JFK nigdy nie zostałby powiązany z opatrzonym datą 12 listopada 1963 r. listem prezydenta z żądaniem o ujawnieniu wszystkich faktów o UFO, gdyby nie William Lester. Podczas prac nad publikacją "Celebration of Freedom: JFK and the New Frontier", powołując się na ustawę o wolności informacji, pisarz wymusił na CIA ujawnienie bardzo ciekawych dokumentów. Wynikało z nich jednoznacznie, że jedną z potencjalnych przyczyn zabójstwa na Lancera była chęć ukrycia przed nim prawdy na temat UFO. A ta była doprawdy niewygodna.

"Jedna z obaw Kennedy'ego dotyczyła tego, że wiele obserwacji UFO odnotowano na terytorium ZSRR. Prezydent obawiał się, że Sowieci dokonają błędnej interpretacji i uznają niezidentyfikowane obiekty latające za przejaw amerykańskiej agresji" - wyjawił Lester.

Zaraz po tym, jak JFK zażądał ujawnienia prawdy o UFO, w CIA doszło do prawdziwej paniki. Ówczesny dyrektor placówki - John A. McCone - sporządził notatkę, która zawierała liczne obawy przed żądaniem prezydenta. Można przeczytać w niej, że "(...)Lancer wystosował pewne zapytanie dotyczące naszej działalności, której nie możemy ujawnić. Proszę o zaprezentowanie swojego punktu widzenia w ciągu najbliższych kilku tygodniu (...)".

[size=large]JFK musiał zginąć[/size]

John F. Kennedy był świadomy praktyk stosowanych przez amerykańskich szpiegów, ale niewiele mógł z tym zrobić. Nawet pomimo zakrojonej na szeroką skalę dezinformacji, dotyczącej wykorzystania supernowoczesnych technologii w konstrukcji samolotów zwiadowczych, moralnym obowiązkiem prezydenta najpotężniejszego kraju na świecie było ujawnienie prawdy. A przynajmniej wytłumaczenie Sowietom, że nie mają do czynienia z prawdziwymi kosmitami, a tajnymi amerykańskimi pojazdami kosmicznymi.

JFK chciał, by te informacje ujrzały światło dziennie, ale bez wątpienia nie zjednało mu to przyjaciół wśród wysoko postawionych urzędników państwowych. Wiązałoby się to bowiem z ujawnieniem istnienia pozaziemskich artefaktów, będących w posiadaniu Amerykanów, na podstawie których zbudowano nowoczesne samoloty.

Strach przed przedostaniem się pozaziemskich technologii w ręce innych krajów znacząco wpłynął na decyzję o zamachu na prezydenta USA. Większość informacji, które chciał ujawnić JFK, do dziś jest utrzymywana w tajemnicy.

Marcin Powęska
[/align]