Dementor
08-01-12, 15:57
Koniec kalendarza Majów, przebiegunowanie Ziemi, zderzenie z planetą Nibiru, wyjątkowo niekorzystna koniunkcja planet, burze słoneczne - przez następne kilkanaście miesięcy możecie bać się tego, na co tylko macie ochotę.
Która z teorii, o których za chwilę przeczytacie, jest najbardziej wiarygodna? Pozostawiamy to waszej ocenie.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/56cbff32df79412f8b934aed3f378fa6.jpg
21 grudnia 2012 r. to data, która wywołuje największe emocje wśród wszystkich nacji świata. Wtedy to właśnie nastąpić ma "koniec świata", "armagedon", "apokalipsa", "koniec życia, jakie znamy". Ze wszystkich teorii wieszczących koniec czasów, ta związana z kalendarzem Majów jest zdecydowanie najbardziej popularna i na dzień dzisiejszy chyba trudno byłoby znaleźć osobę, która o niej nie słyszała. Panikę wywołuje fakt, że temat kalendarza pozostawionego przez wysoce rozwiniętą amerykańską cywilizację, jest niechętnie omawiany przez członków rządowych programów astronomicznych i naukowców biorących udział w eksploracji kosmosu na zlecenie NASA. Czym więc jest kalendarz, powodujący tyle emocji i odbierany jako wiarygodne źródło informacji o losach życia na Ziemi? To, co o nim wiadomo, pochodzi z częściowo odczytanych hieroglificznych inskrypcji, które zachowały się na pozostałościach ich kultury.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/c899ecde647457e37164842ab794c6a9.jpg
Pod koniec lat 80-tych XIX wieku badacz Alfred Maudslay rozpoczął próby odczytania odnalezionych stel i płaskorzeźb oraz nielicznych zachowanych dokumentów, zwanych kodeksami. Z jego ustaleń oraz wniosków naukowców kontynuujących badanie kalendarza wynika jasno, że rok 2012 nie miał szczególnego znaczenia dla tego ludu. Zarówno astronomowie, jak i osoby parające się działalnością na pograniczu wiedzy i ezoteryki zgodnie twierdzą, że układ gwiazd i Słońca 21 grudnia bieżącego roku nie jest szczególnie rzadki i powtarzał się trzykrotnie w ciągu ostatnich 200 lat. Co więcej, przypadające na ten dzień przesilenie zimowe nie pełniło żadnej istotnej roli w religii i kulturze Majów. Dodatkowo żadna z odnalezionych inskrypcji nie określa kategorycznie tej daty jako końca świata. Majowie postrzegali ten dzień raczej jako przejście pomiędzy pewnymi etapami rozwoju ludzkości bądź też wejście Ziemi w kolejny etap rozwoju.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/9ae9fa11081abbd722320a8f2c8edc83.jpg
Społeczna histeria wynika więc głównie z faktu przesady w interpretacji znaków, które - dla współczesnych obserwatorów - są już tylko niezrozumiałymi, ciekawie wyglądającymi rysunkami. Nastroje lekko ostudziło odkrycie cenionego naukowca z uniwersytetu La Trobe w Australii - Svena Grönemeyera. Twierdzi on, że zachowane do dzisiejszych czasów informacje pozostawione przez starożytną cywilizację nie mają nic wspólnego z końcem świata, a jedynie zwiastują nadejście tajemniczego boga stworzenia i wojny - Bolon Yokte. Majowie oczekiwali, że bóstwo zmaterializuje się na Ziemi pod koniec 13. cyklu 400 lat, zwanego Baktunus, przypadającego dokładnie 21 grudnia 2012 roku.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/c2691bc6283deec1691d8471eb630a7d.jpg
Kolejną absurdalną hipotezą związaną z tegorocznym końcem świata jest ? zdaniem eksperta z NASA ? teoria o przebiegunowaniu Ziemi, co miałoby nastąpić w grudniu 2012 r. Wiadomo, że bieguny zamieniają się miejscami raz na 100 tys. do 1 mln lat, a pojedynczy proces trwa od 1 tys. do 10 tys. lat. Pole magnetyczne nie zanika wówczas zupełnie, a jedynie jego oddziaływanie staje się bardziej skomplikowane, np. kompas byłby w stanie wskazywać różne kierunki w zależności od jego położenia na powierzchni Ziemi oraz od formy przejściowego pola magnetycznego w jego otoczeniu. Co prawda w ciągu ostatnich 76 mln lat przebiegunowanie wydarzyło się 171 razy, z czego ostatnie miało miejsce ok. 778 tys. (to wydarzenie wyznacza tzw. granica Brunhes?Matuyama), ale nie ma żadnych dowodów na to, że coś podobnego miałoby odbyć się akurat w przyszłym roku, a tym bardziej ? jak twierdzą niektórzy ? akurat 21 grudnia.
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/eda959743db7169ded09ff2fe5c0f3c5.jpg
Ponadto bieguny geograficzne nie są w stanie pobawić się w nieoczekiwaną zamianę miejsc. Ziemia nie może nagle stanąć na głowie, bowiem w ryzach utrzymuje ją Księżyc. - Nawet jeśli bieguny się odwrócą, nie spowoduje to żadnych realnych problemów, poza koniecznością zamiany północy na południe w kompasach ? twierdzi Yeomans.
http://p4.pej.cz/p4.pej.cz/5841dae9ab58d36df8aac3612bf35b07.jpg
Jak twierdzi Don Yeomans, burze słoneczne są jedynym zjawiskiem, co do którego możemy mieć obawy, przy czym nie ma to nic wspólnego z rokiem 2012 jako takim. Burze słoneczne gigantyczne eksplozje słoneczne, w wyniku których Ziemia jest bombardowana elektronami, jonami i atomami. Cząstki o mniejszych energiach są odchylane lub więzione w polu magnetycznym Ziemi. Poruszając się wzdłuż linii pola magnetycznego zbliżają się do powierzchni naszej planety w okolicach bieguna, powodując zorze polarne o zwiększonej intensywności i zasięgu geograficznym. Ponadto zasięg cząstek naładowanych w atmosferze zwiększa się wraz z energią, przez co mogą one wniknąć na tę samą głębokość do atmosfery w większych odległościach od bieguna, a nawet docierać do powierzchni Ziemi, zaburzając działanie urządzeń elektronicznych. ? Nic, co wywołałoby trwałe uszkodzenia ? stanowczo twierdzi badacz z NASA.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/ec00921b057b98e5072b990457020a94.jpg
? Nie ma dowodów na to, że mogłoby się to zdarzyć 21 grudnia 2012 r. Przewidzenie aktywności słonecznej w tak odległym horyzoncie czasowym jest po prostu niemożliwe, a nawet niezwykle silna burza słoneczna nie byłaby w stanie spowodować apokalipsy, której niektórzy się obawiają ? uważa Yeomans. Zresztą istnieją dane by sądzić, że potężna burza słoneczna miała miejsce np. w 1859 r., a ludzkość jakoś przetrwała. A nawet jeśli współczesna elektronika sfiksuje, nie oznacza to przecież kresu historii homo sapiens.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/ab5a7570bee212a35a8052d767955c8b.jpg
Zwolennicy teorii rodem z filmów sci-fi, mówiącej o o Planecie X czyli Nibiru, z dnia na dzień mają coraz mniej wątpliwości odnośnie jej słuszności. Ponoć złowrogie ciało niebieskie jest już widoczne gołym okiem. Wcześniejsze ukrycie Nibiru przed satelitami i obserwatorami Kosmosu to rzekomo efekt "schowania" planety za Słońcem, w wyniku czego jej powierzchnia nie miała możliwości odbijania światła naszej gwiazdy. Plotki podsyca dodatkowo fakt, że środowisko naukowe nie jest w stanie wypracować jednej wspólnej opinii, dotyczącej istnienia ukrytej dotąd planety o wielkości Saturna. Wielkie nazwiska, komentujące sprawę Nibiru jako histerię z dużą dozą absurdu, mają przeciwko sobie zarówno kilka raportów NASA (które nigdy nie zostały ani rozwinięte, ani skomentowane oficjalnie przez agencję), jak i wielu fizyków, astronomów i cenionych naukowców.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/fe706b40de1ac4615054cc0734778706.jpg
Japoński prof. Tadashi Mukai i amerykański naukowiec Patrick Lykawka napisali w ?The Astronomical Journal?: ?Jest duże prawdopodobieństwo, że nieznana planeta jest ulokowana na granicach naszego Układu Słonecznego. Szukaliśmy w miejscu, w którym nie badaliśmy wcześniej i myślimy, że za następne kilka lat uda nam się ją znaleźć?. Panikujących z powodu 2012 r. na pewno nie uspokaja fakt, że w lutym 2004 r. eksperci NASA ogłosili, że Nibiru istnieje jako dziesiąta planeta naszego Układu Słonecznego. Znaleziony obiekt nazwali planetoidą Sedna, uważając ją za bezpieczną, ze względu na oddalenie o 1,5 mld km od Ziemi. Jednocześnie naukowcy pracujący dla amerykańskiego programu kosmicznego zaznaczyli, że nie należy traktować Sedny jako zwiastuna końca świata. Chociaż te informacje brzmią wiarygodnie, entuzjaści takiego scenariusza podkreślają, że NASA nie ma prawa formułować dosadnych opinii, gdyż w interesie zarówno Stanów, jak i całej planety, jest przede wszystkim tłu
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/99b5a88b6882b0770fd05c70f8df37b0.jpg
Amatorzy, oddający się pasji śledzenia symptomów domniemanego końca świata podkreślają, że Watykan, posiadający własny teleskop VATT (Vatican Advanced Technology Telescope), również spoglądał w niebo z niepokojem przez ostatnie lata. Watykańskie Obserwatorium wspierane oficjalnie przez papieża znajduje się od 1981 r. w Tucson w Arizonie. - Ciało niebieskie, zwane Planetą X, jest rzeczywistością i zmierza w kierunku Ziemi. Gdy będziemy obserwować niebo, czerwony krzyż pojawi się tuż przed pojawieniem się Planety X ? jak wyjawił teolog katolicki, prof. Malachi Martin, pracujący długie lata w Watykanie. Według Apokalipsy czerwona smuga w kształcie krzyża jest jednym ze znaków Armagedonu. I choć w Internecie nie brakuje autorytetów, skłonnych poprzeć tę tezę własnym nazwiskiem, to próba odnalezienie godnych zaufania źródeł informacji w kwestii Nibiru przypomina nurkowanie w odmętach wysypiska śmieci.
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/f18d3b8614332fa9e29dd57fd9d7b2f9.jpg
Jeżeli ce****e was skłonność do ulegania obiegowej opinii i jesteście podatni na zbiorową panikę, radzimy z miejsca przejść do kolejnego rozdziału artykułu, bowiem temat, który zostanie tutaj poruszony, wywołuje masową histerię wśród niektórych internautów. I choć naukowcy zgodnie twierdzą, że 21 grudnia 2012 r. planety Układu Słonecznego nie zafundują nam niczego niespotykanego, zwolennicy teorii spiskowych pozwalają sobie na posiadanie odmiennego zdania. Według wielu fascynujących się tematem apokalipsy, dokładnie za 11 miesięcy i 13 dni wszystkie planety Układu Słonecznego ustawią się w idealnej linii, a pole grawitacyjne, które wytworzy się pomiędzy nimi, doprowadzi do gigantycznej kosmicznej kolizji. W jej wyniku której nasza część galaktyki (bądź, według niektórych, większy obszar Wszechświata) zapadnie się w siebie, tworząc czarną dziurę bądź skupisko antymaterii o innym charakterze.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/fb2086577090daa5e6eab692f3186016.jpg
Według teorii Patricka Geryla i Gino Ratinckxa, zajmujących się badaniem tego typu zjawisk, co 12 tys. lat Słońce przechodzi w fazę ?hiperaktywności?, powodując na Ziemi wiele negatywnych następstw. W kultowej wśród fascynatów końca świata książce ?Proroctwo Oriona na 2012 rok? piszą oni, że - według zaszyfrowanych informacji Majów oraz Egipcjan - poprzednie przebiegunowanie Ziemi miało miejsce 9792 lat p.n.e., a jego skutkiem był gigantyczny potop, który rzekomo zatopił Atlantydę. Oczywiście koniunkcja planet przed decydującym momentem będzie przebiegać wyjątkowo widowiskowo - na niebie pojawić ma się "drugie Słońce", czyli przyciagnęta przez Słońce i płonąca w jego sąsiedztwie Wenus. Dodatkowego dramatyzmu tej wersji wydarzeń dodaje fakt, że w swoich proroctwach Nostradamus przewidział, że dwa Słońca na niebie ostatecznie rozprawią się z ziemskim życiem.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/02ebdb68352e4a69de19e09e15f22909.jpg
Uważający się za ekspertów krzewiciele teorii o koniunkcji planet ostrzegają, że proces ten nie zajdzie bez zwiastujących go niepokojących objawów: ponoć ludzkość odczuwać bęzie coraz większe napięcia społeczne i międzyludzkie, wszelkie konflikty eskalują, naszą planetę dotkną katastrofy klimatyczne, huragany, potopy oraz wszelkie anomalie pogodowe, a w konsekwencji plagi, z którymi nie mieliśmy jeszcze do czynienia w historii. Przemawiający w imieniu NASA Don Yeomans reaguje na tego typu pogłoski nie inaczej niż śmiechem. Jednocześnie przypomina, że jedynymi ciałami niebieskimi, które posiadają grawitacyjny wpływ na trzecią planetę od Słońca, są Słońce i Księżyc. Ich zachowanie ma bezpośrednie przełożenie na płyny ziemskie - zarówno te w naszych ciałach, jak i znajdujące się na powierzchni Ziemi, czyli oceany albo rzeki.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/3f512ec3a70b8bf68a8753fec3d78447.jpg
Na popularność opinii o "wszystkokończącej" koniunkcji planet może wpływać fakt, że tak naprawdę większość osób interesujących się tematyką końca świata nie ma zielonego pojęcia o astronomii i fizyce. Dlatego też każda opinia, wrzucona do Internetu jako "fakt", zawierająca fachowo wyglądające dane i wzmocniona pojęciami obcymi dla zwykłych śmiertelników zawsze odnajdzie spore grono wyznawców.
Która z teorii, o których za chwilę przeczytacie, jest najbardziej wiarygodna? Pozostawiamy to waszej ocenie.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/56cbff32df79412f8b934aed3f378fa6.jpg
21 grudnia 2012 r. to data, która wywołuje największe emocje wśród wszystkich nacji świata. Wtedy to właśnie nastąpić ma "koniec świata", "armagedon", "apokalipsa", "koniec życia, jakie znamy". Ze wszystkich teorii wieszczących koniec czasów, ta związana z kalendarzem Majów jest zdecydowanie najbardziej popularna i na dzień dzisiejszy chyba trudno byłoby znaleźć osobę, która o niej nie słyszała. Panikę wywołuje fakt, że temat kalendarza pozostawionego przez wysoce rozwiniętą amerykańską cywilizację, jest niechętnie omawiany przez członków rządowych programów astronomicznych i naukowców biorących udział w eksploracji kosmosu na zlecenie NASA. Czym więc jest kalendarz, powodujący tyle emocji i odbierany jako wiarygodne źródło informacji o losach życia na Ziemi? To, co o nim wiadomo, pochodzi z częściowo odczytanych hieroglificznych inskrypcji, które zachowały się na pozostałościach ich kultury.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/c899ecde647457e37164842ab794c6a9.jpg
Pod koniec lat 80-tych XIX wieku badacz Alfred Maudslay rozpoczął próby odczytania odnalezionych stel i płaskorzeźb oraz nielicznych zachowanych dokumentów, zwanych kodeksami. Z jego ustaleń oraz wniosków naukowców kontynuujących badanie kalendarza wynika jasno, że rok 2012 nie miał szczególnego znaczenia dla tego ludu. Zarówno astronomowie, jak i osoby parające się działalnością na pograniczu wiedzy i ezoteryki zgodnie twierdzą, że układ gwiazd i Słońca 21 grudnia bieżącego roku nie jest szczególnie rzadki i powtarzał się trzykrotnie w ciągu ostatnich 200 lat. Co więcej, przypadające na ten dzień przesilenie zimowe nie pełniło żadnej istotnej roli w religii i kulturze Majów. Dodatkowo żadna z odnalezionych inskrypcji nie określa kategorycznie tej daty jako końca świata. Majowie postrzegali ten dzień raczej jako przejście pomiędzy pewnymi etapami rozwoju ludzkości bądź też wejście Ziemi w kolejny etap rozwoju.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/9ae9fa11081abbd722320a8f2c8edc83.jpg
Społeczna histeria wynika więc głównie z faktu przesady w interpretacji znaków, które - dla współczesnych obserwatorów - są już tylko niezrozumiałymi, ciekawie wyglądającymi rysunkami. Nastroje lekko ostudziło odkrycie cenionego naukowca z uniwersytetu La Trobe w Australii - Svena Grönemeyera. Twierdzi on, że zachowane do dzisiejszych czasów informacje pozostawione przez starożytną cywilizację nie mają nic wspólnego z końcem świata, a jedynie zwiastują nadejście tajemniczego boga stworzenia i wojny - Bolon Yokte. Majowie oczekiwali, że bóstwo zmaterializuje się na Ziemi pod koniec 13. cyklu 400 lat, zwanego Baktunus, przypadającego dokładnie 21 grudnia 2012 roku.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/c2691bc6283deec1691d8471eb630a7d.jpg
Kolejną absurdalną hipotezą związaną z tegorocznym końcem świata jest ? zdaniem eksperta z NASA ? teoria o przebiegunowaniu Ziemi, co miałoby nastąpić w grudniu 2012 r. Wiadomo, że bieguny zamieniają się miejscami raz na 100 tys. do 1 mln lat, a pojedynczy proces trwa od 1 tys. do 10 tys. lat. Pole magnetyczne nie zanika wówczas zupełnie, a jedynie jego oddziaływanie staje się bardziej skomplikowane, np. kompas byłby w stanie wskazywać różne kierunki w zależności od jego położenia na powierzchni Ziemi oraz od formy przejściowego pola magnetycznego w jego otoczeniu. Co prawda w ciągu ostatnich 76 mln lat przebiegunowanie wydarzyło się 171 razy, z czego ostatnie miało miejsce ok. 778 tys. (to wydarzenie wyznacza tzw. granica Brunhes?Matuyama), ale nie ma żadnych dowodów na to, że coś podobnego miałoby odbyć się akurat w przyszłym roku, a tym bardziej ? jak twierdzą niektórzy ? akurat 21 grudnia.
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/eda959743db7169ded09ff2fe5c0f3c5.jpg
Ponadto bieguny geograficzne nie są w stanie pobawić się w nieoczekiwaną zamianę miejsc. Ziemia nie może nagle stanąć na głowie, bowiem w ryzach utrzymuje ją Księżyc. - Nawet jeśli bieguny się odwrócą, nie spowoduje to żadnych realnych problemów, poza koniecznością zamiany północy na południe w kompasach ? twierdzi Yeomans.
http://p4.pej.cz/p4.pej.cz/5841dae9ab58d36df8aac3612bf35b07.jpg
Jak twierdzi Don Yeomans, burze słoneczne są jedynym zjawiskiem, co do którego możemy mieć obawy, przy czym nie ma to nic wspólnego z rokiem 2012 jako takim. Burze słoneczne gigantyczne eksplozje słoneczne, w wyniku których Ziemia jest bombardowana elektronami, jonami i atomami. Cząstki o mniejszych energiach są odchylane lub więzione w polu magnetycznym Ziemi. Poruszając się wzdłuż linii pola magnetycznego zbliżają się do powierzchni naszej planety w okolicach bieguna, powodując zorze polarne o zwiększonej intensywności i zasięgu geograficznym. Ponadto zasięg cząstek naładowanych w atmosferze zwiększa się wraz z energią, przez co mogą one wniknąć na tę samą głębokość do atmosfery w większych odległościach od bieguna, a nawet docierać do powierzchni Ziemi, zaburzając działanie urządzeń elektronicznych. ? Nic, co wywołałoby trwałe uszkodzenia ? stanowczo twierdzi badacz z NASA.
http://p3.pej.cz/p3.pej.cz/ec00921b057b98e5072b990457020a94.jpg
? Nie ma dowodów na to, że mogłoby się to zdarzyć 21 grudnia 2012 r. Przewidzenie aktywności słonecznej w tak odległym horyzoncie czasowym jest po prostu niemożliwe, a nawet niezwykle silna burza słoneczna nie byłaby w stanie spowodować apokalipsy, której niektórzy się obawiają ? uważa Yeomans. Zresztą istnieją dane by sądzić, że potężna burza słoneczna miała miejsce np. w 1859 r., a ludzkość jakoś przetrwała. A nawet jeśli współczesna elektronika sfiksuje, nie oznacza to przecież kresu historii homo sapiens.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/ab5a7570bee212a35a8052d767955c8b.jpg
Zwolennicy teorii rodem z filmów sci-fi, mówiącej o o Planecie X czyli Nibiru, z dnia na dzień mają coraz mniej wątpliwości odnośnie jej słuszności. Ponoć złowrogie ciało niebieskie jest już widoczne gołym okiem. Wcześniejsze ukrycie Nibiru przed satelitami i obserwatorami Kosmosu to rzekomo efekt "schowania" planety za Słońcem, w wyniku czego jej powierzchnia nie miała możliwości odbijania światła naszej gwiazdy. Plotki podsyca dodatkowo fakt, że środowisko naukowe nie jest w stanie wypracować jednej wspólnej opinii, dotyczącej istnienia ukrytej dotąd planety o wielkości Saturna. Wielkie nazwiska, komentujące sprawę Nibiru jako histerię z dużą dozą absurdu, mają przeciwko sobie zarówno kilka raportów NASA (które nigdy nie zostały ani rozwinięte, ani skomentowane oficjalnie przez agencję), jak i wielu fizyków, astronomów i cenionych naukowców.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/fe706b40de1ac4615054cc0734778706.jpg
Japoński prof. Tadashi Mukai i amerykański naukowiec Patrick Lykawka napisali w ?The Astronomical Journal?: ?Jest duże prawdopodobieństwo, że nieznana planeta jest ulokowana na granicach naszego Układu Słonecznego. Szukaliśmy w miejscu, w którym nie badaliśmy wcześniej i myślimy, że za następne kilka lat uda nam się ją znaleźć?. Panikujących z powodu 2012 r. na pewno nie uspokaja fakt, że w lutym 2004 r. eksperci NASA ogłosili, że Nibiru istnieje jako dziesiąta planeta naszego Układu Słonecznego. Znaleziony obiekt nazwali planetoidą Sedna, uważając ją za bezpieczną, ze względu na oddalenie o 1,5 mld km od Ziemi. Jednocześnie naukowcy pracujący dla amerykańskiego programu kosmicznego zaznaczyli, że nie należy traktować Sedny jako zwiastuna końca świata. Chociaż te informacje brzmią wiarygodnie, entuzjaści takiego scenariusza podkreślają, że NASA nie ma prawa formułować dosadnych opinii, gdyż w interesie zarówno Stanów, jak i całej planety, jest przede wszystkim tłu
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/99b5a88b6882b0770fd05c70f8df37b0.jpg
Amatorzy, oddający się pasji śledzenia symptomów domniemanego końca świata podkreślają, że Watykan, posiadający własny teleskop VATT (Vatican Advanced Technology Telescope), również spoglądał w niebo z niepokojem przez ostatnie lata. Watykańskie Obserwatorium wspierane oficjalnie przez papieża znajduje się od 1981 r. w Tucson w Arizonie. - Ciało niebieskie, zwane Planetą X, jest rzeczywistością i zmierza w kierunku Ziemi. Gdy będziemy obserwować niebo, czerwony krzyż pojawi się tuż przed pojawieniem się Planety X ? jak wyjawił teolog katolicki, prof. Malachi Martin, pracujący długie lata w Watykanie. Według Apokalipsy czerwona smuga w kształcie krzyża jest jednym ze znaków Armagedonu. I choć w Internecie nie brakuje autorytetów, skłonnych poprzeć tę tezę własnym nazwiskiem, to próba odnalezienie godnych zaufania źródeł informacji w kwestii Nibiru przypomina nurkowanie w odmętach wysypiska śmieci.
http://p2.pej.cz/p2.pej.cz/f18d3b8614332fa9e29dd57fd9d7b2f9.jpg
Jeżeli ce****e was skłonność do ulegania obiegowej opinii i jesteście podatni na zbiorową panikę, radzimy z miejsca przejść do kolejnego rozdziału artykułu, bowiem temat, który zostanie tutaj poruszony, wywołuje masową histerię wśród niektórych internautów. I choć naukowcy zgodnie twierdzą, że 21 grudnia 2012 r. planety Układu Słonecznego nie zafundują nam niczego niespotykanego, zwolennicy teorii spiskowych pozwalają sobie na posiadanie odmiennego zdania. Według wielu fascynujących się tematem apokalipsy, dokładnie za 11 miesięcy i 13 dni wszystkie planety Układu Słonecznego ustawią się w idealnej linii, a pole grawitacyjne, które wytworzy się pomiędzy nimi, doprowadzi do gigantycznej kosmicznej kolizji. W jej wyniku której nasza część galaktyki (bądź, według niektórych, większy obszar Wszechświata) zapadnie się w siebie, tworząc czarną dziurę bądź skupisko antymaterii o innym charakterze.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/fb2086577090daa5e6eab692f3186016.jpg
Według teorii Patricka Geryla i Gino Ratinckxa, zajmujących się badaniem tego typu zjawisk, co 12 tys. lat Słońce przechodzi w fazę ?hiperaktywności?, powodując na Ziemi wiele negatywnych następstw. W kultowej wśród fascynatów końca świata książce ?Proroctwo Oriona na 2012 rok? piszą oni, że - według zaszyfrowanych informacji Majów oraz Egipcjan - poprzednie przebiegunowanie Ziemi miało miejsce 9792 lat p.n.e., a jego skutkiem był gigantyczny potop, który rzekomo zatopił Atlantydę. Oczywiście koniunkcja planet przed decydującym momentem będzie przebiegać wyjątkowo widowiskowo - na niebie pojawić ma się "drugie Słońce", czyli przyciagnęta przez Słońce i płonąca w jego sąsiedztwie Wenus. Dodatkowego dramatyzmu tej wersji wydarzeń dodaje fakt, że w swoich proroctwach Nostradamus przewidział, że dwa Słońca na niebie ostatecznie rozprawią się z ziemskim życiem.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/02ebdb68352e4a69de19e09e15f22909.jpg
Uważający się za ekspertów krzewiciele teorii o koniunkcji planet ostrzegają, że proces ten nie zajdzie bez zwiastujących go niepokojących objawów: ponoć ludzkość odczuwać bęzie coraz większe napięcia społeczne i międzyludzkie, wszelkie konflikty eskalują, naszą planetę dotkną katastrofy klimatyczne, huragany, potopy oraz wszelkie anomalie pogodowe, a w konsekwencji plagi, z którymi nie mieliśmy jeszcze do czynienia w historii. Przemawiający w imieniu NASA Don Yeomans reaguje na tego typu pogłoski nie inaczej niż śmiechem. Jednocześnie przypomina, że jedynymi ciałami niebieskimi, które posiadają grawitacyjny wpływ na trzecią planetę od Słońca, są Słońce i Księżyc. Ich zachowanie ma bezpośrednie przełożenie na płyny ziemskie - zarówno te w naszych ciałach, jak i znajdujące się na powierzchni Ziemi, czyli oceany albo rzeki.
http://p1.pej.cz/p1.pej.cz/3f512ec3a70b8bf68a8753fec3d78447.jpg
Na popularność opinii o "wszystkokończącej" koniunkcji planet może wpływać fakt, że tak naprawdę większość osób interesujących się tematyką końca świata nie ma zielonego pojęcia o astronomii i fizyce. Dlatego też każda opinia, wrzucona do Internetu jako "fakt", zawierająca fachowo wyglądające dane i wzmocniona pojęciami obcymi dla zwykłych śmiertelników zawsze odnajdzie spore grono wyznawców.