[align=center]Tego skandalu nie uda się zamazać słodkimi minkami aniołków i ładnymi sprzedawczyniami w sklepach. W sam raz na święta portal Bloomberg zdradza brudny sekret Victoria's Secret. Okazuje się, że kolorowe majtki i staniki powstają z organicznej bawełny, do produkcji której wykorzystuje się niewolniczą pracę dzieci. Najmłodsi pracują po kilkanaście godzin dziennie bez jedzenia, picia i wygodnego snu.

Swoją historię opowiedziała reporterom 13-letnia Clarisse Kambire. Dziewczynka mieszka i pracuje na farmie z certyfikatem sprawiedliwego handlu w Burkina Faso. Jej praca polega na ręcznym przekopywaniu pola wielkości czterech boisk do futbolu, a jej jedyną motywacją jest strach. Za swoją pracę nie dostaje pieniędzy, zaś jeśli nie wykona "dziennej normy" jest bita i poniżana przez swojego przełożonego, kuzyna i prawnego opiekuna w jednym. Podobnych historii w Afryce są setki. Przyznajcie, że obrazek pracujących na polu dzieci kłóci się z radosnym wizerunkiem Victora's Secret.

Jak na ironię, w 2007 roku marka reklamowała produkty wykonane z bawełny z Burkina Faso sloganem: "dobre dla kobiet, dobre dla dzieci, które na nich polegają". Czy rzeczywiście nie wiedzieli jak wygląda rzeczywistość małych farmerów? Zdania są podzielone. Reporterzy dotarli do badań przeprowadzonych przez partnera Victoria's Secret - National Federation of Burkina Cotton Producers. W dokumencie czytamy, że organiczne farmy narażają na niewolniczą pracę setki, jeśli nie tysiące dzieci. Victoria's Secret i organizacja Fairtrade International twierdzą, że nie widziały dokumentów i zapowiadają wszęcie postępowania przeciwko farmerom. Wierzycie im?

Myślicie, że skandal wpłynie na wizerunek Victoria's Secret? Interesuje was skąd pochodzą wasze ubrania?

[/align]